Mieszkańcy dużych miast w Polsce znają to dobrze. W Warszawie można kupić jeden bilet i używać go w metrze, autobusie, tramwaju i pociągu. Kosztuje więcej, ale jest i wygodniejszy i – na dłuższą metę – tańszy, bo nie musimy sprawdzać przy każdym przystanku, czy wystarczy nam na autobus. Japończycy oferują podobne rozwiązanie. Jednodniowy bilet na metro (dla przykładu, w Tokio metro ma aż trzynaście linii, każda oznaczona alfabetycznie (japoński system znakowy rōmaji to latynizacja języka i pozwala na oznaczenia liter odpowiadające alfabetowi łacińskiemu – naszemu) i mająca osobny kolor. To bardzo wygodne, jeżeli planujemy zwiedzanie tego pięknego miejsca. Za około pięćdziesiąt złotych (niecałe tysiąc pięćset jenów) kupić można bilet obejmujący wszystkie środki transportu, co wydaje się być uczciwą ofertą, zważywszy na jego poziom. Japońskie pociągi mają opóźnienie na poziomie jednej czy dwóch sekund, a metro jeździ niesamowicie często. Jest też opcja dla tych, którzy chcą zatrzymywać się tam, gdzie im się podoba, a nie tam, gdzie stoi przystanek. Zatłoczone Tokio oferuje wypożyczenie roweru, co jest świetnym sposobem na powolne zwiedzenie tej przepięknej metropolii. Nie znając języka można się niestety łatwo zgubić, ale wiele osób uzna właśnie to za zaletę. W końcu prawdziwa przygoda to nie ta zaplanowana!
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Leave a Reply